poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Spotkanie z Artemidą - fotorelacja z muzeum Efezu

Bogini, już bez świątyni...

    Witajcie Czytelnicy :)  Tak właśnie, to ona. Przedstawiam Państwu Jej Upadłą Wysokość - Jasno nam podświetlona królowa Niebios: Wielka Artemida Efeska. Pozwólcie jednak, że zanim zajmę się osobą Jej Skamieniałości, zapoznam Was z innymi równie ciekawymi obiektami Muzeum Efeskiego. Być może wiele z poniższych obiektów pamiętacie z podobnych czarno-białych fotografii z książek od historii. Ja chcę pokazać te dzieła sztuki i relikty przeszłości w kolorze i mniej zanudzać niż podręczniki, a także być może odkryć to o czym być może część z Was nie wiedziała. Jedną z ciekawostek dotyczących samego Muzeum Efeskiego jest to, że takie muzea są dwa. Poza tym w Turcji, które jest stosunkowo małym obiektem, jest jeszcze muzeum efeskie w Wiedniu. Powstało ono z polecenia cesarza Franciszka Józefa i jest sporo większe od tego w Selçuk, co dowodzi tego jak bardzo kulturalne zasoby danego kraju są rozkradane przez inne mocarstwa (szczerze mówiąc, kiedy oglądałem ich wystawę na oficjalnej stronie muzeum, to odniosłem wrażenie, że buchnęli to co najlepsze). Na przykład British Museum, czy Luwr, gdzie znajdują się eksponaty z całego świata, niekoniecznie zdobyte pokojowymi metodami. Oczywiście ja nie narzekam, bo dzięki takim miejscom możemy zobaczyć dorobek naszej cywilizacji zanim zdążą zniszczyć to jakieś religijne oszołomy typu talibowie, albo Dash, tak jak było w przypadku świątyni Bela w płn Syrii. Zaraz jakiś radykał pewnie powie: "ale hola, hola, Radziu, a wizerunki bóstw? Sam tak najeżdżasz na bałwochwalców, a tu podobizn bronisz!" Moim skromnym zdaniem, jeśli my jako rozumni ludzie nie oddajemy im czci, tylko traktujemy jako rodzaj nauki, historii czy sztuki, to nie ma nic złego w tworzeniu takich miejsc, w których można dowiedzieć się czegoś o naszych lub innych prakulturach. Ludzie mniej rozumni będą czcić nawet kamień znaleziony na nadbałtyckiej plaży. Uwierzcie mi, znam takich. Wracając do muzeum w Wiedniu, czy innych Londynach, mam nadzieję, że też kiedyś je zobaczę. Teraz pochwalę się trochę tym co widziałem w Selçuk. Zapraszam. Aha, dla ciekawych, wstęp do tego muzeum kosztuje 10 tl. na głowę, czyli jakieś 14 pln.

Tak w temacie podobizn, ten golas to Zeus. Jak na mieszkańców Efezu przystało, też miał swoją "budkę" gdzieś na mieście.

Ta persona to nie byle kto, tylko sam Imperator Marek Aureliusz.

Ten tutaj też rządził Imperium i lepiej mu było nie fikać, bo to sam Tyberiusz we własnej osobie.

Filozof nad filozofów i człowiek, który za swoje przekonania oddał życie. Myślę, że gdyby żył w czasach Jezusa to szybko zostałby jego uczniem, mimo, że sam był mistrzem. 

Ten golas kimkolwiek jest, był zapewne częścią wystroju jakiejś świątyni lub innego publicznego miejsca, które znajdowało się na przeciw Biblioteki Celsusa, które nazywano "Drugą Biblioteką" , gdzie golizna była wręcz bardzo na miejscu, bo był to dom publiczny. 

 Ustawione za szybą figurki, wazoniki i inne przedmioty codziennego użytku mają charakter sakralny i wydobyto je prawdopodobnie z grobowców ludzi majętnych, którzy chcieli pokorzystać sobie z nich pewnie w Hadesie. Jak widać tam nie ma IKEI.

Katafałk jakiejś bardzo ważnej osobistości.

Płaskorzeźba przedstawiającą jedną  ze scen mitycznych. Widzicie tego gościa na łożu? Czy on nie trzyma smartfona w lewej ręce?

Tu za to mamy scenę walki gladiatorów.

Na tej płaskorzeźbie widzimy podobiznę Artemidy w otoczeniu jakichś zwierząt, chyba kozłów.


Na pierwszy rzut oka scena przedstawiona na tym katafałku wydaje się drastyczna. Kobiety dzierżące w lewej dłoni głowy mężczyzn a w prawej coś co może służyć jako narzędzie tej zbrodni. Też dałem się ponieść temu wrażeniu, ale... spójrzcie proszę na obuwie "kobiety" po lewej stronie. Niniejsza scena przedstawia aktorów, bo właśnie takie buty nosili grający na scenach amfiteatrów artyści. Jeśli przypomnicie sobie zdjęcie Teatru Wielkiego z poprzedniego postu, to zobaczycie z tyłu niewysokie kolumny, właśnie takie jak za plecami wyrzeźbionych postaci. Trzeba wiedzieć, że w antycznym teatrze aktorami zawsze byli mężczyźni, więc te "kobiety", to faceci. Aha, Grecy w swojej sztuce bardzo przywiązywali wagę do proporcji, a głowy trzymane w rękach są olbrzymie, więc to kolejny dowód na to, że płaskorzeźba przedstawia scenę teatralną, być może najlepszą w dorobku tego, kto był w tym grobowcu pochowany.

Znowu, byczy łeb... jak w Texasie ;)  Jak już wspomniałem poprzednio, kult tego zwierzęcia był bardzo popularny w kulturze śródziemnomorskiej. Aczkolwiek w poprzednim poście pominąłem pewną informację, po to aby podać ją teraz. Zauważcie, że większość przedstawianych cielców jest przyozdobiona różnego rodzaju wieńcami, wstęgami i kwiatami. To może oznaczać, że taki byk był prowadzony przez miasto, malowany kolorowymi farbami, dekorowany, obrzucany kwiatami i mijani ludzie składali mu pokłony. Do byka były przyczepiane różne kawałki papirusu z  życzeniami, prośbami i marzeniami lub błaganiami. Potem ten byk był prowadzony do świątyni, ogłuszany i zabijany w ofierze a o reszcie rytuału możemy gdybać. Potem, już  po całopaleniu na ołtarzu przypominającym jakąś hybrydę, lub coś mitycznego, popiołem z ofiary smarowano czoło lub prawą dłoń obywatela i dopiero po tym obrzędzie  taki delikwent został dopuszczony do wejścia na Agorę, aby handlować, kupować czy dyskutować. Tak wyglądało to w specjalne dni świąteczne. Dla ciekawostki porównajcie to sobie z  Objawieniem św. Jana  13 rozdział , werset 15 do 18. Pisał te słowa ten sam Jan, który był biskupem Efezu. Widział i wiedział o czym pisze.

Dłuto się artyście nie omsknęło, przedstawiony nam wybitny senator naprawdę nie był urodziwy. Nazwiska nie pamiętam, ale czy to komuś do życia potrzebne? Jedno jest pewne, nie był z PiSu ;)

Piękna scena batalistyczna walki legionistów z Frygami.

To nie jest eksponat z "Łowców Androidów". To Oktawian August poskładany do kupy.

Oglądaliście "Gladiatora" z Russelem Crowe w roli głównej? To jest jego antagonista. Jego Debiliność, syn i hańba swego ojca Marka Aureliusza,  Imerator Kommodus. Oczywiście film w reżyserii Ridleya Scotta mimo, że wybitny i widowiskowy, jest fikcją niezgodną z prawdą (o czym możemy się przekonać oglądając inne jego produkcje jak te o Noe, czy Mojzeszu). Otóż sam Maximus nie istniał, a Jego Kretyńska Mość Kommodus był jeszcze większym głupcem niż ten z filmu, swoją drogą doskonale zagrany przez  Jaquina Phoenixa. Domincjan, Kaligula i Neron razem wzięci byli przy nim jak "mały Kazio". Nasz cesarzyna zmienił nazwę Rzymu na Colonia Commodiae, nazwy miesiąców na przydomki typu "Niezwyciezony" , które sam sobie przypisywał, kazał zresztą jak wielu jego poprzedników obwołać się bogiem. Sypiał z kobietą, która przeciwko niemu knuła i został zamordowany. Po śmierci został przez senatorów wyklęty, ale nowy cesarz go rehabilitował. Należy też dodać, że wielu cesarzy było obłąkanych, bo byli "skutkiem" kazirodczych lub bliskokrewnych związków, co w pewien sposób obciążało ich genetycznie.

Ten Imperator miał łeb na karku. Cesarz Trajan, być może tyran, ale o potęgę Imperium dbał. Tłukł Partów, a Rzym za jego panowania był najpiękniejszą i najnowocześniejszą metropolią znanego świata.  
Imperator Domincjan. Jego wielki pomnik, a raczej to co z niego zostało. Wredna łajza, która ogłosiła się bogiem. Zginął w wyniku spisku pretorianów. Był zagorzałym wrogiem chrześcijan i to on unowocześnił i dokończył budowę Koloseum.

Płaskorzeźba ukazująca "wyposażenie taktyczne" żołnierza legionów.






"Ni to pies ni wydra." Posążek jeszcze z czasów przed klasyczną sztuką antyczną.

Tarcza i hełm przedstawiona na tej płaskorzeźbie przedstawia "sprzęt" używany przez ówczesną piechotę grecką, lub też lidyjską.

Bardzo popularny w tamtych czasach deseń zdobniczy, tak zwany meandres. Zauważcie, że centralnym punktem schodzenia się linii jest solarny symbol, który my w dzisiejszych czasach znamy jako sfastyka- przywłaszczony przez niemieckich nazistów indoeuropejski symbol słońca i pomyślności.

Kto przetłumaczy?

Świetnie działający zegar słoneczny z czasów greckich. Być może pierwszy "Rolexos" ;)

Podobizna kobiety.

Posążek ostrzegawczy z plaży. Co grozi za opalanie się topless. A tak na poważnie, to szkoda, że nie zachowała się w jednym kawałku, bo na pewno była wzorem piękna w ówczesnych czasach.




A'propos piękna. Powyższe zdjęcie przedstawia idealną kobiecą buźkę, według antycznych artystów.

Ozdoby z brązu. Jak to z brązu skoro są zielone? Generalnie miedź i wszystkie stopy miedzi patynują na zielono, do tego dochodzi fakt, że ówczesna metalurgia używała innych metod produkcji stopów metali niż współczesna. Pokuszę się o stwierdzenie, że była bardziej szlachetna. Permanentne usunięcie patyny z tych rekwizytów naraża je na zniszczenie.

Piękna Artemida Efeska. Rzeczywiście patrząc z bliska, pani, która była modelem pod ten posąg musiała być urodziwą niewiastą. Można ją nazwać młodszą siostrą Wielkiej Artemidy, ponieważ tą rzeźbę wykonano dopiero w drugiej połowie II w. n.e. , więc Apostołowie tego akurat fetyszu nie widzieli na oczy. Również mimo swojego piękna nie dorównywała "chwałą" starszej siostrze.

   
 I wreszcie ona, Wielka Artemida Efeska.Opiszę Wam sam posąg. Jej korona w kształcie świątyni i skrzydlate postaci symbolizować zapewne mają jej niebiańskie pochodzenie, bo jak utrzymywali tutejsi poganie, ta typiara spadła z nieba... ok, na szyi posiada ona kolię ze znaków Zodiaku, co znaczyło, że ma wpływ na korzystne koniunkcje gwiazd. Dlatego nazywano ją Królową Niebios. Była także boginią płodności i urodzaju, o czym świadczą liczne motywy roślinne. I teraz coś co zburzy stereotypy. To coś na jej tułowiu to nie piersi. To ule. Na dowód tego, wskazuje mnóstwo podobizn pszczół w dolnej połowie posągu i to że jest nominalną królową, a także kwiaty na jej pasie. Pszczoły zapylają kwiaty, a z kwiatów są owoce, dlatego ule i pszczoły są jej atrybutem. (btw, do dzisiejszych czasów pszczelarstwo jest tu bardzo popularne). Że to są piersi, to zwykła pomyłka... Nie dajmy się zwariować, ale według anatomii, a Grecy byli z tego całkiem dobrzy, kobiety mają biust nieco wyżej, prawda? Poza tym już wspominałem, że artyści antyczni przywiązywali dużą wagę do proporcji. Jak widać na zdjęciu, nasza Kamienna Wysokość (bez korony jest około pół metra wyższa ode mnie) nie ma dłoni. Prawdopodobnie były one wykonane osobno i domontowane do posągu. Jak podają źródła, dłonie bogini wykonane były z pokrytej złotem kości słoniowej. Już wiecie czemu nie przetrwały próby czasu?


Artemida Efeska była boginią synkretyczną, czyli łączącą religie. Dlaczego? Jak już wspominałem, kiedy jeden starożytny naród podbije drugi, to dodaje jego wierzenia do swoich. Lub jest też druga opcja, jak w przypadku Efezu. Stworzyć coś co przyciągnie masy i będzie miało wpływ na okoliczne społeczności. Ludzie chcąc być  "trendy", przejmują zwyczaje i religie tej najbardziej rozwiniętej i wpływowej kulturalnie społeczności. Porównajcie z dzisiejszym zapatrzeniem ludzi na Hollywood i jego konsumenckim stylem życia, który staje się religią pieniądza. Oczywiście do kultury dominującej dochodzą wpływy zewnętrzne i tworzy się taki misz-masz, lub bardziej trafnie - ówczesny, starożytny New Age, czego wypadkową jest właśnie Wielka Artemida Efeska. Co do typowej helleńskiej Artemidy ( rzymskiej Diany), to wg. mitów była to hoża dziewoja biegająca z łukiem po lasach i dolinach. Nie była jakoś szczególnie ważna w panteonie a jej supermoce polegały na bajerowaniu z faunami, satyrami i ploteczkach z nimfami, a w ogóle taka nijaka była jak dla mnie. Tylko, że Artemida była też boginią śmierci i księżyca przedstawianego zawsze w postaci sierpa... hmm, przypomina Wam to coś?  Za to nasz obiekt zainteresowania był... czystopolitycznym, genialnym i szatańskim wynalazkiem. Pewien komuch, nie pamiętam czy Marks, Engels, czy Lenin lub Trocki, rzekł: "religia - opium dla mas". I tu sprawdzają się te słowa w 100%. W regionie przez, powiedzmy tylko jedno stulecie, odkąd stworzono tego bałwana, przewijały się ze zmienną dominacją przynajmniej trzy mocarstwa: Lidyjskie, Greckie i Perskie. Lidowie byli spadkobiercami Hetytów, Kasków,Karów i po części Frygów, których zdominowali. W swojej kulturze i religii posiadali wiele naleciałości minojskich. Czcili na tych terenach bóstwo o imieniu Kybele. Grecy podobnie mieli naleciałości minojskie, ale sami też wnieśli wiele innowacji i byli siłą ekspansywną na tych terenach, a także bardzo "trendy" kulturą w tamtych czasach. Persowie natomiast byli imperium wielonarodowym, w którym dominujące były wpływy semickie. Jak wiadomo narody semickie, czyli Asyryjczycy, Aramejczycy (dzisiejsi Syryjczycy), Chaldejczycy (Babilończycy) czcili bóstwa płodności takie jak Ba'al (Bel) i Astharthe (Ishtar), znane nam z kart Starego Testamentu. Stworzenie bóstwa łączącego wszystkie dominujące w regionie religie i obrzędy, nazywamy synkretyzmem. Był to sprytny wybieg Hellenów, który miał doprowadzić do znalezienia "wspólnego mianownika" z konkurującymi siłami. Dalej na około tego tematu są już tylko sprawdzone lub nie, teorie i teorie spiskowe dziejów, nad którymi nie będę się rozpisywał. Jednak same bóstwo łączy w sobie wiele elementów: Popatrzcie na jej twarz, to nie jest klasyczny grecki typ urody, ma cechy azjatyckie, a nawet pokuszę się o stwierdzenie egipskie, czyli  już daje na myśl Izydę (bogini-matka Horusa) Jest lekko totemiczna, co daje na myśl religie azjatyckie i przypomina trochę tzw. Aszery - znane z Biblii "bóstwa na badylach". Łączy w sobie kult płodności i władzy nad gwiazdami i zjawiskami pogodowymi, co zawiera w sobie kult Asyro-babilońskiej Astharte, której malunki i rzeźby były nieco podobne do tej. Dano jej władzę nad życiem i śmiercią, plus kult bogini-matki, którą była Kybele i z panny z łukiem stworzono kombajn,-boginię, która przy innych antycznych bogach była jak Superman. Zaowocowało to superreligią dla ludzi z trzech mocarstw, z których każde ją czciło i pielgrzymowało. To świetny środek do kontroli regionu, "a zwykła tłuszcza to kupi"... Czy to nie jest dobre opium dla mas? Po jakimś czasie Rzymianie dołożyli się również do "interesu", co nie zostało bez wpływu na dzisiejsze czasy. Czy ktoś nie próbował zrobić konkurencji Wszechmocnemu Jedynemu Bogu? Jeszcze do tego w  kobiecej postaci, która podświadomie ma wpływać na nasze dziecięce (nie synowskie, syn/córka, mają świadome potrzeby) instynkty? Ktoś Ojca zastępuje matką...Na pewno wiecie do czego piję... Na sam koniec ciekawostka. Nie musicie jej brać na serio, ale chociaż przeczytajcie: W starożytnej Grecji, a potem w Rzymie, w czasie gdy księżyc był w kształcie sierpa, a blisko niego świeciła Gwiazda Zaranna (planeta Venus) , nazywano to zjawisko Artemis z Jutrzenką lub po rzymsku Diana i Lucyfer. Zjawisko to do tej pory jest czczone przez stowarzyszenia okultystyczne i masonerię. Poza tym to samo zjawisko widnieje jako symbol islamu i na flagach wielu islamskich państw w tym Turcji. Jakkolwiek historia powstania flagi tureckiej mówi coś innego. Oczywiście to miała być tylko ciekawostka. Tyle. Mam nadzieję, że nie zanudziłem. Trzymajcie się i do następnego razu.
 A tu moja skromna osoba wraz z Wielką Artemidą Efeską.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz