poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Spotkanie z Artemidą - fotorelacja z muzeum Efezu

Bogini, już bez świątyni...

    Witajcie Czytelnicy :)  Tak właśnie, to ona. Przedstawiam Państwu Jej Upadłą Wysokość - Jasno nam podświetlona królowa Niebios: Wielka Artemida Efeska. Pozwólcie jednak, że zanim zajmę się osobą Jej Skamieniałości, zapoznam Was z innymi równie ciekawymi obiektami Muzeum Efeskiego. Być może wiele z poniższych obiektów pamiętacie z podobnych czarno-białych fotografii z książek od historii. Ja chcę pokazać te dzieła sztuki i relikty przeszłości w kolorze i mniej zanudzać niż podręczniki, a także być może odkryć to o czym być może część z Was nie wiedziała. Jedną z ciekawostek dotyczących samego Muzeum Efeskiego jest to, że takie muzea są dwa. Poza tym w Turcji, które jest stosunkowo małym obiektem, jest jeszcze muzeum efeskie w Wiedniu. Powstało ono z polecenia cesarza Franciszka Józefa i jest sporo większe od tego w Selçuk, co dowodzi tego jak bardzo kulturalne zasoby danego kraju są rozkradane przez inne mocarstwa (szczerze mówiąc, kiedy oglądałem ich wystawę na oficjalnej stronie muzeum, to odniosłem wrażenie, że buchnęli to co najlepsze). Na przykład British Museum, czy Luwr, gdzie znajdują się eksponaty z całego świata, niekoniecznie zdobyte pokojowymi metodami. Oczywiście ja nie narzekam, bo dzięki takim miejscom możemy zobaczyć dorobek naszej cywilizacji zanim zdążą zniszczyć to jakieś religijne oszołomy typu talibowie, albo Dash, tak jak było w przypadku świątyni Bela w płn Syrii. Zaraz jakiś radykał pewnie powie: "ale hola, hola, Radziu, a wizerunki bóstw? Sam tak najeżdżasz na bałwochwalców, a tu podobizn bronisz!" Moim skromnym zdaniem, jeśli my jako rozumni ludzie nie oddajemy im czci, tylko traktujemy jako rodzaj nauki, historii czy sztuki, to nie ma nic złego w tworzeniu takich miejsc, w których można dowiedzieć się czegoś o naszych lub innych prakulturach. Ludzie mniej rozumni będą czcić nawet kamień znaleziony na nadbałtyckiej plaży. Uwierzcie mi, znam takich. Wracając do muzeum w Wiedniu, czy innych Londynach, mam nadzieję, że też kiedyś je zobaczę. Teraz pochwalę się trochę tym co widziałem w Selçuk. Zapraszam. Aha, dla ciekawych, wstęp do tego muzeum kosztuje 10 tl. na głowę, czyli jakieś 14 pln.

Tak w temacie podobizn, ten golas to Zeus. Jak na mieszkańców Efezu przystało, też miał swoją "budkę" gdzieś na mieście.

Ta persona to nie byle kto, tylko sam Imperator Marek Aureliusz.

Ten tutaj też rządził Imperium i lepiej mu było nie fikać, bo to sam Tyberiusz we własnej osobie.

Filozof nad filozofów i człowiek, który za swoje przekonania oddał życie. Myślę, że gdyby żył w czasach Jezusa to szybko zostałby jego uczniem, mimo, że sam był mistrzem. 

Ten golas kimkolwiek jest, był zapewne częścią wystroju jakiejś świątyni lub innego publicznego miejsca, które znajdowało się na przeciw Biblioteki Celsusa, które nazywano "Drugą Biblioteką" , gdzie golizna była wręcz bardzo na miejscu, bo był to dom publiczny. 

 Ustawione za szybą figurki, wazoniki i inne przedmioty codziennego użytku mają charakter sakralny i wydobyto je prawdopodobnie z grobowców ludzi majętnych, którzy chcieli pokorzystać sobie z nich pewnie w Hadesie. Jak widać tam nie ma IKEI.

Katafałk jakiejś bardzo ważnej osobistości.

Płaskorzeźba przedstawiającą jedną  ze scen mitycznych. Widzicie tego gościa na łożu? Czy on nie trzyma smartfona w lewej ręce?

Tu za to mamy scenę walki gladiatorów.

Na tej płaskorzeźbie widzimy podobiznę Artemidy w otoczeniu jakichś zwierząt, chyba kozłów.


Na pierwszy rzut oka scena przedstawiona na tym katafałku wydaje się drastyczna. Kobiety dzierżące w lewej dłoni głowy mężczyzn a w prawej coś co może służyć jako narzędzie tej zbrodni. Też dałem się ponieść temu wrażeniu, ale... spójrzcie proszę na obuwie "kobiety" po lewej stronie. Niniejsza scena przedstawia aktorów, bo właśnie takie buty nosili grający na scenach amfiteatrów artyści. Jeśli przypomnicie sobie zdjęcie Teatru Wielkiego z poprzedniego postu, to zobaczycie z tyłu niewysokie kolumny, właśnie takie jak za plecami wyrzeźbionych postaci. Trzeba wiedzieć, że w antycznym teatrze aktorami zawsze byli mężczyźni, więc te "kobiety", to faceci. Aha, Grecy w swojej sztuce bardzo przywiązywali wagę do proporcji, a głowy trzymane w rękach są olbrzymie, więc to kolejny dowód na to, że płaskorzeźba przedstawia scenę teatralną, być może najlepszą w dorobku tego, kto był w tym grobowcu pochowany.

Znowu, byczy łeb... jak w Texasie ;)  Jak już wspomniałem poprzednio, kult tego zwierzęcia był bardzo popularny w kulturze śródziemnomorskiej. Aczkolwiek w poprzednim poście pominąłem pewną informację, po to aby podać ją teraz. Zauważcie, że większość przedstawianych cielców jest przyozdobiona różnego rodzaju wieńcami, wstęgami i kwiatami. To może oznaczać, że taki byk był prowadzony przez miasto, malowany kolorowymi farbami, dekorowany, obrzucany kwiatami i mijani ludzie składali mu pokłony. Do byka były przyczepiane różne kawałki papirusu z  życzeniami, prośbami i marzeniami lub błaganiami. Potem ten byk był prowadzony do świątyni, ogłuszany i zabijany w ofierze a o reszcie rytuału możemy gdybać. Potem, już  po całopaleniu na ołtarzu przypominającym jakąś hybrydę, lub coś mitycznego, popiołem z ofiary smarowano czoło lub prawą dłoń obywatela i dopiero po tym obrzędzie  taki delikwent został dopuszczony do wejścia na Agorę, aby handlować, kupować czy dyskutować. Tak wyglądało to w specjalne dni świąteczne. Dla ciekawostki porównajcie to sobie z  Objawieniem św. Jana  13 rozdział , werset 15 do 18. Pisał te słowa ten sam Jan, który był biskupem Efezu. Widział i wiedział o czym pisze.

Dłuto się artyście nie omsknęło, przedstawiony nam wybitny senator naprawdę nie był urodziwy. Nazwiska nie pamiętam, ale czy to komuś do życia potrzebne? Jedno jest pewne, nie był z PiSu ;)

Piękna scena batalistyczna walki legionistów z Frygami.

To nie jest eksponat z "Łowców Androidów". To Oktawian August poskładany do kupy.

Oglądaliście "Gladiatora" z Russelem Crowe w roli głównej? To jest jego antagonista. Jego Debiliność, syn i hańba swego ojca Marka Aureliusza,  Imerator Kommodus. Oczywiście film w reżyserii Ridleya Scotta mimo, że wybitny i widowiskowy, jest fikcją niezgodną z prawdą (o czym możemy się przekonać oglądając inne jego produkcje jak te o Noe, czy Mojzeszu). Otóż sam Maximus nie istniał, a Jego Kretyńska Mość Kommodus był jeszcze większym głupcem niż ten z filmu, swoją drogą doskonale zagrany przez  Jaquina Phoenixa. Domincjan, Kaligula i Neron razem wzięci byli przy nim jak "mały Kazio". Nasz cesarzyna zmienił nazwę Rzymu na Colonia Commodiae, nazwy miesiąców na przydomki typu "Niezwyciezony" , które sam sobie przypisywał, kazał zresztą jak wielu jego poprzedników obwołać się bogiem. Sypiał z kobietą, która przeciwko niemu knuła i został zamordowany. Po śmierci został przez senatorów wyklęty, ale nowy cesarz go rehabilitował. Należy też dodać, że wielu cesarzy było obłąkanych, bo byli "skutkiem" kazirodczych lub bliskokrewnych związków, co w pewien sposób obciążało ich genetycznie.

Ten Imperator miał łeb na karku. Cesarz Trajan, być może tyran, ale o potęgę Imperium dbał. Tłukł Partów, a Rzym za jego panowania był najpiękniejszą i najnowocześniejszą metropolią znanego świata.  
Imperator Domincjan. Jego wielki pomnik, a raczej to co z niego zostało. Wredna łajza, która ogłosiła się bogiem. Zginął w wyniku spisku pretorianów. Był zagorzałym wrogiem chrześcijan i to on unowocześnił i dokończył budowę Koloseum.

Płaskorzeźba ukazująca "wyposażenie taktyczne" żołnierza legionów.






"Ni to pies ni wydra." Posążek jeszcze z czasów przed klasyczną sztuką antyczną.

Tarcza i hełm przedstawiona na tej płaskorzeźbie przedstawia "sprzęt" używany przez ówczesną piechotę grecką, lub też lidyjską.

Bardzo popularny w tamtych czasach deseń zdobniczy, tak zwany meandres. Zauważcie, że centralnym punktem schodzenia się linii jest solarny symbol, który my w dzisiejszych czasach znamy jako sfastyka- przywłaszczony przez niemieckich nazistów indoeuropejski symbol słońca i pomyślności.

Kto przetłumaczy?

Świetnie działający zegar słoneczny z czasów greckich. Być może pierwszy "Rolexos" ;)

Podobizna kobiety.

Posążek ostrzegawczy z plaży. Co grozi za opalanie się topless. A tak na poważnie, to szkoda, że nie zachowała się w jednym kawałku, bo na pewno była wzorem piękna w ówczesnych czasach.




A'propos piękna. Powyższe zdjęcie przedstawia idealną kobiecą buźkę, według antycznych artystów.

Ozdoby z brązu. Jak to z brązu skoro są zielone? Generalnie miedź i wszystkie stopy miedzi patynują na zielono, do tego dochodzi fakt, że ówczesna metalurgia używała innych metod produkcji stopów metali niż współczesna. Pokuszę się o stwierdzenie, że była bardziej szlachetna. Permanentne usunięcie patyny z tych rekwizytów naraża je na zniszczenie.

Piękna Artemida Efeska. Rzeczywiście patrząc z bliska, pani, która była modelem pod ten posąg musiała być urodziwą niewiastą. Można ją nazwać młodszą siostrą Wielkiej Artemidy, ponieważ tą rzeźbę wykonano dopiero w drugiej połowie II w. n.e. , więc Apostołowie tego akurat fetyszu nie widzieli na oczy. Również mimo swojego piękna nie dorównywała "chwałą" starszej siostrze.

   
 I wreszcie ona, Wielka Artemida Efeska.Opiszę Wam sam posąg. Jej korona w kształcie świątyni i skrzydlate postaci symbolizować zapewne mają jej niebiańskie pochodzenie, bo jak utrzymywali tutejsi poganie, ta typiara spadła z nieba... ok, na szyi posiada ona kolię ze znaków Zodiaku, co znaczyło, że ma wpływ na korzystne koniunkcje gwiazd. Dlatego nazywano ją Królową Niebios. Była także boginią płodności i urodzaju, o czym świadczą liczne motywy roślinne. I teraz coś co zburzy stereotypy. To coś na jej tułowiu to nie piersi. To ule. Na dowód tego, wskazuje mnóstwo podobizn pszczół w dolnej połowie posągu i to że jest nominalną królową, a także kwiaty na jej pasie. Pszczoły zapylają kwiaty, a z kwiatów są owoce, dlatego ule i pszczoły są jej atrybutem. (btw, do dzisiejszych czasów pszczelarstwo jest tu bardzo popularne). Że to są piersi, to zwykła pomyłka... Nie dajmy się zwariować, ale według anatomii, a Grecy byli z tego całkiem dobrzy, kobiety mają biust nieco wyżej, prawda? Poza tym już wspominałem, że artyści antyczni przywiązywali dużą wagę do proporcji. Jak widać na zdjęciu, nasza Kamienna Wysokość (bez korony jest około pół metra wyższa ode mnie) nie ma dłoni. Prawdopodobnie były one wykonane osobno i domontowane do posągu. Jak podają źródła, dłonie bogini wykonane były z pokrytej złotem kości słoniowej. Już wiecie czemu nie przetrwały próby czasu?


Artemida Efeska była boginią synkretyczną, czyli łączącą religie. Dlaczego? Jak już wspominałem, kiedy jeden starożytny naród podbije drugi, to dodaje jego wierzenia do swoich. Lub jest też druga opcja, jak w przypadku Efezu. Stworzyć coś co przyciągnie masy i będzie miało wpływ na okoliczne społeczności. Ludzie chcąc być  "trendy", przejmują zwyczaje i religie tej najbardziej rozwiniętej i wpływowej kulturalnie społeczności. Porównajcie z dzisiejszym zapatrzeniem ludzi na Hollywood i jego konsumenckim stylem życia, który staje się religią pieniądza. Oczywiście do kultury dominującej dochodzą wpływy zewnętrzne i tworzy się taki misz-masz, lub bardziej trafnie - ówczesny, starożytny New Age, czego wypadkową jest właśnie Wielka Artemida Efeska. Co do typowej helleńskiej Artemidy ( rzymskiej Diany), to wg. mitów była to hoża dziewoja biegająca z łukiem po lasach i dolinach. Nie była jakoś szczególnie ważna w panteonie a jej supermoce polegały na bajerowaniu z faunami, satyrami i ploteczkach z nimfami, a w ogóle taka nijaka była jak dla mnie. Tylko, że Artemida była też boginią śmierci i księżyca przedstawianego zawsze w postaci sierpa... hmm, przypomina Wam to coś?  Za to nasz obiekt zainteresowania był... czystopolitycznym, genialnym i szatańskim wynalazkiem. Pewien komuch, nie pamiętam czy Marks, Engels, czy Lenin lub Trocki, rzekł: "religia - opium dla mas". I tu sprawdzają się te słowa w 100%. W regionie przez, powiedzmy tylko jedno stulecie, odkąd stworzono tego bałwana, przewijały się ze zmienną dominacją przynajmniej trzy mocarstwa: Lidyjskie, Greckie i Perskie. Lidowie byli spadkobiercami Hetytów, Kasków,Karów i po części Frygów, których zdominowali. W swojej kulturze i religii posiadali wiele naleciałości minojskich. Czcili na tych terenach bóstwo o imieniu Kybele. Grecy podobnie mieli naleciałości minojskie, ale sami też wnieśli wiele innowacji i byli siłą ekspansywną na tych terenach, a także bardzo "trendy" kulturą w tamtych czasach. Persowie natomiast byli imperium wielonarodowym, w którym dominujące były wpływy semickie. Jak wiadomo narody semickie, czyli Asyryjczycy, Aramejczycy (dzisiejsi Syryjczycy), Chaldejczycy (Babilończycy) czcili bóstwa płodności takie jak Ba'al (Bel) i Astharthe (Ishtar), znane nam z kart Starego Testamentu. Stworzenie bóstwa łączącego wszystkie dominujące w regionie religie i obrzędy, nazywamy synkretyzmem. Był to sprytny wybieg Hellenów, który miał doprowadzić do znalezienia "wspólnego mianownika" z konkurującymi siłami. Dalej na około tego tematu są już tylko sprawdzone lub nie, teorie i teorie spiskowe dziejów, nad którymi nie będę się rozpisywał. Jednak same bóstwo łączy w sobie wiele elementów: Popatrzcie na jej twarz, to nie jest klasyczny grecki typ urody, ma cechy azjatyckie, a nawet pokuszę się o stwierdzenie egipskie, czyli  już daje na myśl Izydę (bogini-matka Horusa) Jest lekko totemiczna, co daje na myśl religie azjatyckie i przypomina trochę tzw. Aszery - znane z Biblii "bóstwa na badylach". Łączy w sobie kult płodności i władzy nad gwiazdami i zjawiskami pogodowymi, co zawiera w sobie kult Asyro-babilońskiej Astharte, której malunki i rzeźby były nieco podobne do tej. Dano jej władzę nad życiem i śmiercią, plus kult bogini-matki, którą była Kybele i z panny z łukiem stworzono kombajn,-boginię, która przy innych antycznych bogach była jak Superman. Zaowocowało to superreligią dla ludzi z trzech mocarstw, z których każde ją czciło i pielgrzymowało. To świetny środek do kontroli regionu, "a zwykła tłuszcza to kupi"... Czy to nie jest dobre opium dla mas? Po jakimś czasie Rzymianie dołożyli się również do "interesu", co nie zostało bez wpływu na dzisiejsze czasy. Czy ktoś nie próbował zrobić konkurencji Wszechmocnemu Jedynemu Bogu? Jeszcze do tego w  kobiecej postaci, która podświadomie ma wpływać na nasze dziecięce (nie synowskie, syn/córka, mają świadome potrzeby) instynkty? Ktoś Ojca zastępuje matką...Na pewno wiecie do czego piję... Na sam koniec ciekawostka. Nie musicie jej brać na serio, ale chociaż przeczytajcie: W starożytnej Grecji, a potem w Rzymie, w czasie gdy księżyc był w kształcie sierpa, a blisko niego świeciła Gwiazda Zaranna (planeta Venus) , nazywano to zjawisko Artemis z Jutrzenką lub po rzymsku Diana i Lucyfer. Zjawisko to do tej pory jest czczone przez stowarzyszenia okultystyczne i masonerię. Poza tym to samo zjawisko widnieje jako symbol islamu i na flagach wielu islamskich państw w tym Turcji. Jakkolwiek historia powstania flagi tureckiej mówi coś innego. Oczywiście to miała być tylko ciekawostka. Tyle. Mam nadzieję, że nie zanudziłem. Trzymajcie się i do następnego razu.
 A tu moja skromna osoba wraz z Wielką Artemidą Efeską.

sobota, 16 kwietnia 2016

Efez - miasto Artemidy - fotorelacja.


Najbardziej rozpoznawalny obiekt w Efezie. Fasada Biblioteki Celsusa.
      Witam Was serdecznie w kolejnej odsłonie moich fotorelacji. Jeśli spodobała Wam się relacja z Tralles, to teraz tym bardziej będziecie zadowoleni, bo obiektem dzisiejszego postu jest Efez - obowiązkowa pozycja dla każdego kto zwiedza Turcję Egejską i miejsce, o którym marzyłem żeby zobaczyć. Dzięki wizycie teściów pod koniec lutego, udało się zrealizować to marzenie, co zaowocowało mnóstwem zdjęć, które chętnie Wam zaprezentuję. Czy chcecie odrobinę historii tego miasta? Chyba, nie bo w przeciwieństwie do Tralles, łatwo ją  znajdziecie w internecie, ale pisząc o tym mieście, nie da się "nie liznąć" historii. Warto jednak wspomnieć, że pomimo, delikatnie mówiąc, brzydkiego potraktowania Apostoła Pawła przez fanatyków religijnych podburzonych przez naczelnika wytwórców bałwochwalczych fetyszy, niejakiego Demetriusza, Efez stał się jednym z pierwszych i najważniejszych ośrodków chrześcijaństwa. Dowodzi temu Pawłowy List do Efezjan, jak i jeden z siedmiu listów w Objawieniu Jana, adresowany właśnie do Efezjan. Kto nie zorientowany lub pierwszy raz o tym słyszy, jak zawsze, zapraszam do lektury Nowego Testamentu. Źródła historyczne podają, że to właśnie św. Jan objął biskupstwo nad tym miastem i, że właśnie tu doczekał końca swoich dni. W miasteczku Selçuk, którego Efez jest współcześnie jakby częścią, znajduje się grobowiec Jana i domniemany dom Marii, matki Pana Jezusa. Jej grobowca nie ma i według mnie to dobrze, bo co poniektórzy powariowaliby do reszty. Jakkolwiek w żadnym ze wspomnianych miejsc jeszcze nie byłem ze względu na ograniczone fundusze i brak czasu jeśli chodzi o grobowiec Jana, a jeśli chodzi o  dom Marii, ograniczony czas i brak chęci, gdyż miejsce to jest bardzo tłumnie oblegane przez maryjnych wyznawców, których tutejsi muzułmanie mylnie postrzegają jako chrześcijan. W tym miejscu wypada wspomnieć, że Efez był jednym z pierwszych ognisk tzw. odstępstw maryjnych. Być może właśnie przez domniemane domniemania nt. życia w tym mieście Marii. Oczywiście nie zaprzeczam, że mogła tu żyć i być może nawet umrzeć. Być może wierzący tubylcy w dobrej wierze pochowali ją w ukryciu, aby nie było tu w przyszłości bałwochwalczego kultu. Potem ktoś "mądry" wymyślił bajkę o wniebowstąpieniu i narobił większego bigosu...Eh ale ja teoretyzuje. Pewne jest natomiast, że Efezjanom brakowało bogini-baby i wszystkie swoje odmiany Artemidy, na Maryjki wymienili. Ale to już ładnych parę lat po okresie Apostołów i tamtejszych Ojców Kościoła. Zresztą cały ten maryjny cyrk zaczął się właśnie w roku 431 n.e właśnie na soborze w Efezie, który odbył się za zgodą niejakiego papieża Celestyna. Należy też zwrócić uwagę, że jeszcze w czasach przedhelleńskich, czyli przed nominalną Artemidą, właśnie w tym regionie był bardzo rozpowszechniony jeden z najstarszych na świecie kultów bogini matki. Wykopaliska potwierdzają też przyniesione właśnie do tego miasta elementy kultów bogiń-matek takich jak Izyda z Horusem na ręku czy Isztar z Tammuzem. Tak, wiem zawzięty jestem w tym temacie, ale zainteresowanych zapraszam do poszperania w źródłach. Ok tyle mojej grafomanii, czas na zdjęcia. 

Jeśli zaczniecie zwiedzać Efez od strony północnej, pierwszym wielkim obiektem na jaki traficie będzie Teatr zwany Wielkim. Obiekt ten ma doskonałą akustykę i monumentalną budowę. Po lewej stronie zdjęcia widać gorę Pion, a daleko z prawej strony jest Droga Portowa zwana inaczej Arkadyjską. To w tym miejscu tłum podburzony przez Demetriusza przyprowadził ze sobą towarzyszy Apostoła Pawła, Gajusza i Arystracha. To tu przemawiał Żyd Aleksander, próbując przekrzyczeć ówczesne "moherowe" towarzystwo. "Wielka jest Artemida Efeska!!!" To tutaj rada miasta zachowała trzeźwość umysłu rozwiązując zgromadzenie, czym z całą pewnością uratowali życie Pawłowi i jego uczniom i również w konsekwencji wielu ludziom z miasta. Trzeba wiedzieć, że w czasach Imperium Rzymskiego, tłumne zgromadzenia były nielegalne i traktowane jako zamieszki, które krwawo tłumiono, a potem dopiero pytano, kto, po co, dlaczego i za co. Dla ciekawostki dodam, że w tym amfiteatrze w roku 2001 zagrał koncert Elton John, który był transmitowany na żywo przez media. 


Ten mały tunel, jest wejściem prowadzącym na scenę Teatru. Tak zwaną skene pulpito.


Brama Mithradesa i Mazeusa, zbudowana w hołdzie cesarzowi Augustowi.

Ponownie front Biblioteki Celsusa. Prawdę mówiąc bardzo urzekła mnie ta budowla.

Brama Mithradesa i Mazeusa, tym razem wewnątrz. Trudno w to uwierzyć, że w tak pięknym miejscu, starożytni w bezceremonialny sposób załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne.

Droga Marmurowa. Na pewno przechadzali się tędy nasi Ojcowie Wiary. Ja osobiście czułem się poruszony mając świadomość tego, że dwa tysiące lat później moje stopy i dłonie dotykają tych samych kamieni co oni.  

Świątynia wybudowana na cześć Cesarza Hadriana.

Jak widać prace wykopaliskowe trwają. Na zdjęciu wazy (kany?) gliniane.

Zdjęcie wykonane w zadaszonym muzeum wewnątrz kompleksu efeskiego. Tu widać pozostałości po domostwach bogatej części miasta. Osiedle to znajduje się pod wielką wiatą, która jest osobnym muzeum w kompleksie ruin, dlatego przed wejściem lepiej jest dopłacić 10 tl. do biletu jeśli chcemy zobaczyć wszystko. Generalnie koszt wejścia do Efezu wynosi 45 tl. (jakieś 60pln.) i nie jest tani, ale warto.

Rezydencja bogatego mieszczanina w trakcie renowacji.(muzeum wewnętrzne)

Piękna panorama ze szczytu osiedla dla bogaczy, zaraz po wyjściu z muzeum wewnętrznego. Po prawej stronie zdjęcia widać ścianę Teatru, a po lewej plac Agory Handlowej. Jak wiemy z historii, Agora zawsze była centrum sensacji miejskich i wiele ważnych , i ciekawych wydarzeń odbywało się lub było omawianych tutaj. Jest to kolejne miejsce w którym na pewno bywał i przemawiał Apostoł Paweł.

Kolumny i elementy jakiejś budowli, wybaczcie, ale nie jestem pewien czy to nie Monument Memmiusa, ulokowany wzdłuż drogi prowadzącej do Odeonu.

Elementy rzeźb pozbierane w jednym miejscu na skrzyżowaniu dróg.

Tutaj proszę państwa Odeon. Nie wiem czemu tak to się nazywa, ale dzięki temu zapamiętałem nazwę tego małego amfiteatru.
Jeśli można wejść w jakiś korytarz, czy tunel, to dlaczego nie skorzystać.

Długo czekałem, żeby pstryknąć tu zdjęcie. Przez te małe przejście przeciskały się dziesiątki małych Chińczyków ze swoimi ogromnymi samsungami na selfokijach. Mnóstwo ich, a to przecież koniec lutego. Co dopiero będzie w sezonie? Najazd! Nawet sobie nie zdajecie sprawy ile się nasiedziałem przy "usuwaniu" ze zdjęć przypadkowych Chińczyków, albo podstarzałych niemieckich turystów. Co do Chińczyków śmieszne jest to, że wpadli z tymi smartfonami na kijach, jak husaria z szablami w górę, w formacji zwanej rojem, tudzież chaosem, nie rozglądali się za bardzo, nie odchodzili dalej niż na 20 m od głównego traktu, strzelali selfie ze wszystkim i na wszystkim, a obiekt, który się zwiedza w minimum 4 godziny, oni zaliczają w 40 minut! Idą jak szarańcza! Na szczęście nie zjadają ruin. I kiedy ten rój ponad setki ludzi  minie i składa się człowiek do zdjęcia, już ma światło, juz ma ostrość i nagle zdaje sobie sprawę, że tuż przed nim kolejny potop Azjatów. No cóż... szybkie foto, poprawka i ucieczka w nieoblężone miejsce, żeby zdjęcia były "czyste", bo na karcie tylko 1G wolny.... eh wesoło. Pozdrawiam wszystkich  Azjatów, którzy być może to czytają :)

Termy Variusa.



Część elementu Bramy Herkulesa. Płaskorzeźba Nike.

Hermes z barankiem. Tablica z płaskorzeźbą pokazującą na jakieś miejsce składania ofiar (tak mniemam).


Coś dla umysłów technicznych. Tablica informacyjna pokazująca w jaki sposób i jaką technologią starożytni budowali. Umówmy się tak, jeśli ktoś z Was Drodzy Czytelnicy chciałby zobaczyć zdjęcia, które publikuje w oryginalnym, czyli bardziej szczegółowym formacie, nie szczypcie się tylko dajcie znać, a ja chętnie w wolnej chwili wyślę je Wam na podane przez Was namiary. Za free. Zdaję sobie sprawę, że to może być dobry materiał do szkoły czy pracy związanej z nauką, lub po prostu jak ja jesteście pasjonatami i chcielibyście mieć. No problem.

Kolejne płaskorzeźby rozstawione przy Agorze.

Tu mamy coś już z czasów chrześcijańskich - bizantyjskich, tak mi się wydaje.

A tu, proszę państwa piękna kolumna koryncka.



    
Fontanna Trajana.



Nazwy tych obiektów nie znam, ale myślę, że warto było je sfotografować.



Tabliczki informują, że nazywa się to Fontanną Helleńską.

"Takie coś" z inskrypcją starogrecką.

Zdobienie górnej części świątyni Hadriana.

Brama Herkulesa.

Klasyczne zdobienia antyczne.

Tablice z informacjami zebrane w jednym miejscu. Eh, gdybym tylko znał starogrecki, ile mógłbym Wam opowiedzieć.

Małe zbliżenie na jedną z tablic.

Tekst starogrecki na fasadzie budynku biblioteki Celsusa.

Tu łaciński tekst na schodach przy bibliotece. Inskrypcja opisuje dzieje podboju tutejszych i sąsiadujących ziem przez rzymskie legiony.

Agora handlowa.

Złożone we wnęce muru głowice kolumn czekających na rekonstrukcje


Droga Arkadyjska, dawniej prowadząca rzeczywiście do portu, bo Efez był miastem portowym. Dzisiaj ląd upomniał się o swoje i w miejscu kanału portowego są tam  teraz lekko depresyjne, bagniste i malaryczne pola. To właśnie na tych polach znajdował się pierwotnie Efez, ale właśnie przez niezdrowe powietrze miasto przebudowywało się z czasem ku wyższym terenom (istnieje też teoria, że zapanowała tam epidemia, dlatego się przeniesiono).  Za czasów św. Pawła, miasto było już na tym właśnie miejscu, a zatoka portowa jeszcze dalej funkcjonowała.

Jeden z wielu setek grobowców rozsianych wśród drogi, która prowadziła do miasta Smyrna, czyli dzisiejszego Izmiru. I właśnie tak jak Smyrna przekształciła się w prawie (lub już ponad) 4 milionową metropolię, tak Efez  po najazdach arabskich, potem tureckich, już w XV w. z małej wioski został całkowicie wyludniony, a nieopodal powstało tureckie miasteczko Selçuk, nazwane tak na cześć pierwszych Turków (Seldżuków), którzy podbili te ziemie. Jeszcze raz spójrzmy na grobowiec. Widać tu  podobiznę byka, która ma związek z przejętym przez Greków kultem egipskiego boga Apisa (skojarzcie Złotego Cielca z Ks. Mojżeszowej), przemianowanego na Serapisa - uczłowieczonego i mającego również swoją świątynie w Efezie. Tak naprawdę "bycze bóstwo" ma swoje korzenie w kulturze minojskiej (skojarzcie z Minotaurem, i ozdobami biblijnych Filistyńczyków, którzy mieli minojskie pochodzenie). Dodam jeszcze na koniec, że wnoszenie bóstw różnych podbitych przez siebie narodów nie jest rzymskim wynalazkiem, chociaż oni to w pewien sposób zrewolucjonizowali. Z historii wiemy, że taki typ przejmowania religii stosowali już Akadyjczycy, czy Amoryci po podbiciu Sumeru. Ze Starego Testamentu wiemy, że ten proceder uprawiali Hebrajczycy, czym bardzo sobie zaszkodzili. Wiele lat potem sztukę tą opanowali Grecy pod przywództwem Aleksandra Macedońskiego, a Rzymianie sobie przyswoili dodając tylko urzędowi cesarza miano kapłana wszystkich religii, czyli dosłownie "ten, który łączy/budowniczy pomostów", co znaczy po łacinie "Pontifex Maximus". Znacie tą sentencje skądś? Jak więc widzicie synkretyzm i ekumena nie jest niczym nowym...Tak wiem znowu zaczynam.

Tutaj niewielki obelisk. Zwróciłem na niego uwagę, bo w pierwszym wrażeniu myślałem, że jest zapisany pismem runicznym albo jakimś staroetruskim, jednak po wnikliwym obejrzeniu doszedłem do wniosku, że to jednak bardzo stara Greka. Aczkolwiek tereny te były we władaniu Karów, Lidów, Frygów i ludu zwanego przez Rzymian Galatami (spokrewnieni z celtyckimi Galami, lub być może pozostałości po ludach hetyckich), więc może to być zlepek jakichś różnych zapisków. Lub też są to litery nanoszone na stare litery i dlatego to tak wygląda. Być może jakiś spec od tych rzeczy czytający tego bloga wyjaśni w komentarzach co to i dlaczego.  


Na sam koniec wypadałoby napisać o świątyni samej Artemidy, która była jednym z ówczesnych 7 cudów świata. Miała chyba ze trzy kondygnacje i zbudowana została na polecenie króla Lidów, Krezusa w ok 550 r. p.n.e., który był jednym z 127 fundatorów tego przybytku. Na cześć fundatorów świątynia posiada 127 kolumn, budowa trwała 120 lat, po czym w 356 r p.n.e została spalona przez jakiegoś obłąkanego szewca. Następnie została odbudowana w drugiej połowie IV w. p.n.e. I w takiej postaci już w czasach rzymskich zastali ją Apostołowie. Tak na prawdę była to "mekka" helleńskiego świata i powód pychy Efezjan. Pracowały nad nią dłonie najwybitniejszych artystów świata antycznego. W czasach Imperium Rzymskiego, każdy nowy namiestnik tych ziem, musiał tu przybyć i oddać pokłon zarówno świątyni jak i samej Artemidzie. Dopiero w 262 r. n.e. przyszedł kres tej budowli. Została ona zniszczona doszczętnie przez barbarzyńskich Gotów i już nigdy nie odbudowana. W roku 381 pozostałości świątyni zamknięto, bo z edyktu cesarza Teodozjusza, na tych terenach oficjalnie dominowało chrześcijaństwo. Potem miasto nawiedzały epidemie malarii i poważne trzęsienia ziemi. Ze świątyni Wielkiej Artemidy Efeskiej nie pozostał kamień na kamieniu. Po wykopach archeologicznych i wydobyciu resztek tego przybytku, w dniu dzisiejszym po Siódmym Cudzie świata sterczy jeden kikutek po kolumnie i kilka kamieni ułożonych w coś na kształt kurchanu. Tak oto dokonał los tego co człowiek wykonał własnymi rękoma i czemu cześć oddawał... Zdjęcie powyżej jest komputerową rekonstrukcją zapożyczoną z witryny w google. Tyle na dzisiaj. Na temat Artemidy, o samej Artemidzie i nie tylko, w następnej fotorelacji. Spośród kilkuset zdjęć starałem się wybrać te najbardziej poglądowe.Mam nadzieję, że Wam się podobało.